Kocham zimowe krajobrazy. Nie mogę wyjść z zachwytu, kiedy przejeżdżam przez malutkie miejscowości, które wyglądają na tle białego krajobrazu jakby pogrążone były we śnie. Uwielbiam wschody księżyca na zimowym niebie i noc oświetloną światłem odbitym od grubej warstwy śniegu. Szukałam nawet ostatnio wiersza o zimie. Sama żadnego ładnego nie znam albo nie pamiętam. A te, które znalazłam, były raczej przygnębiające.
Kobieta jest niczym obraz widziany w kalejdoskopie. Jest kolorowym odbiciem wielu ról, w które wciela się, odgrywając swój życiowy spektakl. Jest swoim własnym wyzwaniem. Jest innych osób dopełnieniem.
Nie opowiem Ci bajki, bo chciałbym powiedzieć Ci coś ważniejszego. Coś, czego sam nie wiedziałem, kiedy byłem w Twoim wieku. Nie rozumiałem, kiedy stałem się dorosłym mężczyzną. A teraz, kiedy jestem już stary, to jedyne co mogę zrobić, to przekazać Ci wiedzę, którą teraz posiadam.
Jeśli tylko tego chcesz, to dotknij bosą stopą trawy. Zrób razem ze swoim dzieckiem fikołka. Zaśpiewaj na cały głos na balkonie. A jak sąsiedzi nakrzyczą, że za głośno śpiewasz, uśmiechnij się tylko i powiedz, że zaraz ściszysz.
Od zawsze uwielbiam wpatrywać się w nocne niebo. Wędrować wzrokiem w kierunku gwiazd. Przypatrywać się twarzy Księżyca. W wyobraźni wędrować pomiędzy konstelacjami. Zamykać oczy i wyobrażać sobie, że gdzieś tam unoszę się w kosmosie i widzę Ziemię z zupełnie innej perspektywy. Po dziś dzień kocham oddychać głęboko nocnym powietrzem, czuć przestrzeń i ten ogrom nad sobą.
Zawieszona pomiędzy światami. Spragniona przestrzeni. W równym stopniu miłująca światło i mrok, z którego blask się wyłania.
Wędrująca między fikcją a realnością. Bywa, że szybująca w przestworzach.
Bo magia jest.
Zawsze albo tylko czasami. Całkiem widoczna i ledwo tylko dostrzegalna. Bywa tak pełna sprzeczności, dobrze się w codzienności maskuje. Dla niektórych nigdy jest niedostępna.
Moja droga nie sprowadzała się do odlezienia swojego czasu. Nie potrzebowałam go odnaleźć, co najwyżej odpowiednio poukładać.
To, co potrzebowałam zrobić, to na nowo odnaleźć siebie. I dopiero w momencie, w którym odnalazłam siebie, zdecydowałam, że to jest mój czas.
Czarownica nigdy nie powinna się bać w najciemniejszym lesie, ponieważ powinna być pewna w swojej duszy, że najbardziej przerażającą rzeczą w lesie była ona
Są takie miejsca.
Czasami bliskie, bywa, że całkiem odległe.
Miejsca, które przyciągają, które działają niczym magnes.
Miejsca, z których jeszcze nie wyjechaliśmy, a już do nich tęsknimy.
Miejsca, które obnażają nasze słabości, zmywając z ciała całą powierzchowność i pozostały po niej zaschły brud.
Wulgaryzm, brzydota, tandeta, powierzchowność i prostota, ukrywająca się za postami samotność. To wszystko miesza się z tym, co piękne, inspirujące, eleganckie. Z tym, co twórcze, głębokie, osobiste i dające do myślenia. Niestety często ta pierwsza grupa bywa przytłaczająca. A drugą, zdarza się, że ciężko w ogromie wszelakości odnaleźć.
Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, że bez względu na okoliczności, jestem we właściwym miejscu we właściwym czasie, i wszystko rozgrywa się dokładnie w odpowiednim momencie. Dlatego mogę być spokojny.
Pisałam w ostatnim wpisie, jak bardzo lubię zimę. Nieprzerwanie nie mogę przestać się nią zachwycać, oczywiście, kiedy tylko mam szansę obserwować ją w jej najpiękniejszej odsłonie. Na szczęście jeszcze przez kilka najbliższych dni będzie to możliwe. Śnieg, słońce, przyjemna temperatura. Taka zima dla większości jest bardzo przyjazna.